środa, 18 lipca 2012

"Wiesz co jest naj­większą tra­gedią te­go świata? Ludzie, którzy nig­dy nie od­kry­li, co nap­rawdę chcą ro­bić i do cze­go mają zdol­ności. Sy­nowie, którzy zos­tają ko­wala­mi, bo ich oj­co­wie by­li ko­wala­mi. Ludzie, którzy mog­li­by fan­tastycznie grać na fle­cie, ale starzeją się i umierają, nie widząc żad­ne­go in­stru­men­tu mu­zyczne­go, więc zos­tają oracza­mi. Ludzie ob­darze­ni ta­len­tem, które­go nig­dy nie poz­nają. A może na­wet nie rodzą się w cza­sie, w którym mog­li­by go od­kryć." Terry Pratchett

Czasami bardzo ciężko jest podążać nam za marzeniami. Jedno zdarzenie - i bum! - rzeczywistość uderza w nas z impetem i rozbija marzenia na drobne szkiełka. Czasami mam wrażenie, że tylko romantyczni bohaterowie wypacykowanych pisarzy rzucają wszystko i realizują swoje nawet najbardziej szalone pomysły...
Pomyślcie same ile jest w nas potencjału, którego może same nigdy nie odkryjemy, ile miejsc, których nigdy na żywo nie zobaczymy. 
Staram się z całych sił żyć pełnią życia, łapać każdy dzień, zbierać chwile. Nie zawsze się udaje, czasem muszę przystanąć. Oglądam się wtedy wstecz i robię rachunek - to mam - a to jeszcze chcę. I idę dalej do przodu. Tylko, że...no właśnie co? Wtedy jak grom spadają na mnie inni ludzie, ich sprawy. Leżąc w szpitalu i czekając na poród poznałam dziewczynę. Szczęśliwa, czeka na swojego upragnionego synka. Badania USG w szpitalu - rujnują wszystko - dziecko ma mnóstwo wad wrodzonych i chorób - lekarz do którego chodziła prywatnie to "..." (tu musicie same sobie dopowiedzieć, ja widząc ból tej dziewczyny, nie potrafię dobrać słów). Po kilku miesiącach dowiaduję się, że jej dziecko przeżyło miesiąc. Dramat jednostki, osoby, której marzenie się nie spełniło, która zamiast szczęścia otrzymała dużo bólu i smutku. 

Pomimo tego, wiem, że musicie dążyć do spełnienia swoich marzeń. Łapać szczęście za ogon i krzyczeć "chodź tu!". Nie bójcie się swoich pragnień, nawet jeśli nie wiecie co przyniosą. Nie pozwólcie żałować na starość, że nie próbowałyście. Bierność to najgorszy doradca. Działajcie.

I cieszcie się wszystkim! Nawet najdrobniejsze sukcesy to Wasze zdobyte szczęście!

P.S. przepraszam za ten pesymizm, ale dopadł mnie jakiś bezsens - jestem osobą "pogodo-humorzastą" - a te ciągłe deszcze nie napawają pozytywną energią. O ile piękniej byłoby mieć cały czas wiosnę w sercu....Czy Wasze głowy też czasem dopadają takie czarne chmury...?


6 komentarzy:

  1. Początek posta dotyczy mnie w 100%, zero pomysłu na siebie, ale będzie dobrze ( mam nadzieję) :)

    A co do czarnych chmur, nad każdym czasem się zbierają, trzeba mieć jednak świadomość, że kiedyś wyjdzie zza nich słońce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj mi też często się to zdarza, zamartwiam się dłuższą chwilę ale na szczęście jeszcze dłuższą cieszę się po prostu życiem :). Bardzo mądrze, to wszystko ujęłaś, niestety życie nie zawsze jest kolorowe, musimy nauczyć się z tym żyć :).

    P.S. Dziękuję Ci za miły komentarz, jesteś kochana!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał, świetny post, dający do myślenia...
    Wiem, że marzenia są po to, aby je spełniać, więc... Może mi się uda :)
    Mam nadzieję, że twoje się spełnią!

    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny wpis. No i sporo w tym wszystkim prawdy. Umiejetnosc cieszenia sie malymi sukcesami i przyjemnosciami, to wielka sztuka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiało smutkiem ale mam nadzieję że tylko chwilowo :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń